Rozdział 12
- Halo? coś się dzieje z Harrym? - odezwała się dziewczyna po drugim sygnale.
- Niestety tym razem to nie o Harrego chodzi, Camilla zasłabła i do tej pory nie odzyskała przytomności...
- Boże, ale wszystko z nią w porządku? - powiedziała wstrząśnięta dziewczyna
- Właśnie nie, lekarz pytał się mnie kiedy ostatni raz brała insulinę i jakiego typu ma cukrzycę.
- Ona ma cukrzycę pierwszego typu, ale co do tego kiedy brała insulinę to niestety nie wiem, ale jak coś by się działo to zadzwoń do mnie od razu, razem z Liamem kończymy pakować rzeczy Harrego i przyjedziemy tam do was - Paula od razu się rozłączyła.
*koniec rozmowy telefonicznej*
Schowałem telefon do kieszeni i wróciłem do sali powtarzając słowa przyjaciółki odnośnie mojej narzeczonej i przyglądałem się niezwłocznie w prace lekarza. Po moich słowach kiwnął głową na znak, że zrozumiał, po czym podał jej jakieś białe płyny, podpiął parę kabelków dzięki, którym było słychać pracę serca oraz podłączył kroplówkę.
- Jeśli za 10 minut się nie wybudzi, będzie koniecznością zrobić zabieg - powiedział lekarz podnosząc głowę do góry.
- Jaki zabieg do cholery?!- uniosłem ton głosu, nie wiedząc o co mężczyźnie chodzi.
- Przeszczep trzustki jest konieczny w takim przypadku - odezwał się spokojnie lekarz.
- Yhym, ale potem z nią będzie wszystko dobrze? Ile będzie musiała przebywać w szpitalu? - zapytałem równie spokojnym tonem co on.
- Jeśli przeszczep się przyjmie, zostanie u nas tylko tydzień - odpowiedział.
- A co jeśli się nie przyjmie? - zapytałem na jednym tchu.
- W takim razie zostanie ona u nas dłużej i powtórzymy przeszczep.
Minęło 7 minut, strach o dziewczynę rósł nie miłosiernie, przymknąłem oczy myśląc o tym jak wspaniale było by ją poślubić, nagle usłyszałem spowolnione `pikanie` z aparatury po czym szybko otworzyłem oczy i zobaczyłem poziomą linię na ekranie. Wybiegłem z pomieszczenia i pobiegłem do pokoju lekarskiego. Był zamknięty. Postanowiłem pobiec do pokoju pielęgniarek, zauważając jedną powiedziałem co się stało i oboje już biegliśmy do sali, gdzie znajdowała się nieprzytomna dziewczyna. Pielęgniarka zadzwoniła po lekarzy i po minucie sala wypełniła się pielęgniarkami, lekarzami oraz ordynatorem. Reanimowano ją przez 10 minut, to nie pomogło, więc użyto defibrylatora, po 2 próbach, powróciła normalna praca serca mojego skarba, łzy szczęścia popłynęły z moich oczu, lecz nadal nie odzyskała przytomności. Natomiast mój strach mnie nie opuścił.
W tym czasie do sali weszli przyjaciele, opowiedziałem im co się stało, również martwili się o dziewczynę, chłopcy poszli sprawdzić jak z Harrym, a przy łóżku Camilli siedziała Paula oraz ja.
- Myślisz, że wszystko się ułoży? - zapytała cicho
- Jasne, jest silna tak jak Harry, wyjdą z tego - przytuliłem dziewczynę po przyjacielsku, kiedy do sali wszedł lekarz z dwiema pielęgniarkami
- Zwolniła się sala operacyjna i zabieramy pańską narzeczoną na zabieg, proszę być dobrej myśli - posłał nam miły uśmiech, po czym pielęgniarki wzięły Camillę do sali operacyjnej, a za nimi wyszedł lekarz
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jak na razie tyle, potem postaram się napisać więcej.
No nic ja uciekam dalej świętować. Życzę wam miłego wakacyjnego wieczoru.
Pozdrawiam, Ruuuda